#266234
Witam,
Mam problem z VW Golf V, rocznik 2006/2007, silnik 1.6 MPI BSE. Zaczęły się głośne stuki, ale najpierw opiszę mniej więcej historię auta.
Auto kupiłem jakieś 1.5 roku temu. Zależało mi na silniku MPI ze względu na ich trwałość. Auto wyglądało zadbane, w dobrym stanie, sprawdziłem co mogłem przed zakupem. Przebieg przy zakupie to 130 kkm (oczywiście nie mam 100% pewności, że auto faktycznie miało tyle zrobione, ale ostatni z potwierdzonych w książce przebiegów przez ASO to około 90kkm, więc wyglądało w miarę ok). Z wad ukrytych - dobrze zakamuflowana rdza na jednym z progów i błotniku (ewidentnie przygotowane pod sprzedaż przez jakiegoś artystę...). Innych do tej pory nie zauważyłem. Jedyne co, to charakterystyczne dla 1.6 MPI postukiwanie przez kilka sekund w zimie przy odpaleniu silnika rano i sporadyczne lekkie poszarpywanie na wolnych obrotach w korku, które ustępowało po włączeniu klimatyzacji.
Aktualnie na liczniku około 165kkm. Zaliczyłem 3 wymiany oleju i filtrów. Wszystko wymieniam na czas, o samochód dbam, włożyłem już trochę kasy. Żadnych niepokojących objawów, nic złego się nie działo. Autem jeżdżę praktycznie codziennie, około 100 km (z czego z 85% trasa - po autostradach praktycznie nie jeżdżę, a więc drogi na których rozwijam do około 100 km/h). Zawsze przed jazdą czekam chwilę, żeby olej się choć trochę rozprowadził. Nigdy auta nie żyłuję na zimnym silniku, z resztą nawet na ciepłym jakoś specjalnie go nie męczę.
No i jakiś tydzień temu zaczęły się problemy. Wsiadłem do auta, odpaliło bez problemu. Zanim popakowałem rzeczy minęło ze 2 minuty - silnik chodził w porządku. Wrzuciłem wsteczny, chcę ruszyć, ale po popuszczeniu sprzęgła przydusiło silnik. Od razu wcisnąłem sprzęgło, obroty zaczęły falować, autem telepać i po chwili zgasło. Podpiąłem komputer - żadnych błędów nie pokazał. Płyny wszystkie w normie. Próbowałem odpalić jeszcze kilka razy, ale niestety nie udało się.
Po kilku godzinach spróbowałem ponownie. Odpaliło za pierwszym razem bez problemu. Silnik chodził równo, nic się złego nie działo. Poczekałem aż się zagrzeje i przegazowałem go z pięć razy. Przegazowałem to za dużo powiedziane, lekko wcisnąłem gaz do około 2-2.5k obrotów i odpuściłem, żeby spadł na wolne obroty. Za ostatnim razem faktycznie zszedł na niskie, ale lekko zatrzęsło autem i... zaczęły dochodzić metaliczne głośne stuki ze strony silnika. Stuki na prawdę głośne, cykliczne, przy zwiększaniu obrotów zwiększała się ich częstotliwość. Auto dostarczone do mechanika i ostatnio dostałem informację, że stuki dochodzą z okolic misy olejowej i że wszsytko wskazuje na to, że obróciło panewkę.
I teraz mam kilka pytań/wątpliwości. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie i odpowiedzi.
1. Przeszukałem internet i za wiele nie znalazłem na temat problemu z panewkami w 1.6 MPI. Czy ktoś miał, bądź słyszał na temat podobnego problemu w tym silniku? Jeśli tak, to jak wyglądały uszkodzenia i naprawy?
2. Obrócenie panewki na ogół spowodowane jest problemami ze smarowniem, a olej wymieniałem zawsze na czas. Co więcej, podobno panewki dają o sobie znać wcześniej w postaci lekkiego postukiwania. U mnie nic takiego nie zaobserwowałem, a reaguję praktycznie na każdy dziwny dźwięk. Czy to możliwe, że mam takiego pecha, że panewka obróciła się tak po prostu? Czy może to wskazywać na nieprawidłową eksploatację lub świadome ukrycie wady przez poprzedniego właściciela (tutaj warto zaznaczyć, że sam zrobiłem już z 35 kkm, więc byłoby to dziwne, ale pewności nigdy nie ma)?
3. Jeśli faktycznie poszła panewka, to pewnie przydałby się remont silnika. Czy ktoś z forumowiczów decydował się kiedyś na remont? Ma to sens? Z tego co się orientowałem, to koszt remontu rzędu kilka tysięcy, a nigdy nie ma pewności, że za chwilę znowu motor nie padnie.
4. W przypadku konieczności remontu wolałbym wymienić silnik na nowy. Problem w tym, że one już chyba wyszły z produkcji i chyba nie ma szans na dostanie nowego egzemplarza? A wolałbym uniknąć kupowania używanego, bo to jak kupowanie kota w worku (a kilka dni gwarancji rozruchowej to praktycznie nic). Oczywiście mogę się też pozbyć auta, ale bardzo mi to nie na rękę - nie chcę nikogo wsadzić na minę, a nie chcę też auta sprzedać za pół darmo. Tym bardziej, że bardzo go potrzebuję na codzień i jest na prawdę zadbane oraz doinwestowane...
Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
Pozdrawiam
Mam problem z VW Golf V, rocznik 2006/2007, silnik 1.6 MPI BSE. Zaczęły się głośne stuki, ale najpierw opiszę mniej więcej historię auta.
Auto kupiłem jakieś 1.5 roku temu. Zależało mi na silniku MPI ze względu na ich trwałość. Auto wyglądało zadbane, w dobrym stanie, sprawdziłem co mogłem przed zakupem. Przebieg przy zakupie to 130 kkm (oczywiście nie mam 100% pewności, że auto faktycznie miało tyle zrobione, ale ostatni z potwierdzonych w książce przebiegów przez ASO to około 90kkm, więc wyglądało w miarę ok). Z wad ukrytych - dobrze zakamuflowana rdza na jednym z progów i błotniku (ewidentnie przygotowane pod sprzedaż przez jakiegoś artystę...). Innych do tej pory nie zauważyłem. Jedyne co, to charakterystyczne dla 1.6 MPI postukiwanie przez kilka sekund w zimie przy odpaleniu silnika rano i sporadyczne lekkie poszarpywanie na wolnych obrotach w korku, które ustępowało po włączeniu klimatyzacji.
Aktualnie na liczniku około 165kkm. Zaliczyłem 3 wymiany oleju i filtrów. Wszystko wymieniam na czas, o samochód dbam, włożyłem już trochę kasy. Żadnych niepokojących objawów, nic złego się nie działo. Autem jeżdżę praktycznie codziennie, około 100 km (z czego z 85% trasa - po autostradach praktycznie nie jeżdżę, a więc drogi na których rozwijam do około 100 km/h). Zawsze przed jazdą czekam chwilę, żeby olej się choć trochę rozprowadził. Nigdy auta nie żyłuję na zimnym silniku, z resztą nawet na ciepłym jakoś specjalnie go nie męczę.
No i jakiś tydzień temu zaczęły się problemy. Wsiadłem do auta, odpaliło bez problemu. Zanim popakowałem rzeczy minęło ze 2 minuty - silnik chodził w porządku. Wrzuciłem wsteczny, chcę ruszyć, ale po popuszczeniu sprzęgła przydusiło silnik. Od razu wcisnąłem sprzęgło, obroty zaczęły falować, autem telepać i po chwili zgasło. Podpiąłem komputer - żadnych błędów nie pokazał. Płyny wszystkie w normie. Próbowałem odpalić jeszcze kilka razy, ale niestety nie udało się.
Po kilku godzinach spróbowałem ponownie. Odpaliło za pierwszym razem bez problemu. Silnik chodził równo, nic się złego nie działo. Poczekałem aż się zagrzeje i przegazowałem go z pięć razy. Przegazowałem to za dużo powiedziane, lekko wcisnąłem gaz do około 2-2.5k obrotów i odpuściłem, żeby spadł na wolne obroty. Za ostatnim razem faktycznie zszedł na niskie, ale lekko zatrzęsło autem i... zaczęły dochodzić metaliczne głośne stuki ze strony silnika. Stuki na prawdę głośne, cykliczne, przy zwiększaniu obrotów zwiększała się ich częstotliwość. Auto dostarczone do mechanika i ostatnio dostałem informację, że stuki dochodzą z okolic misy olejowej i że wszsytko wskazuje na to, że obróciło panewkę.
I teraz mam kilka pytań/wątpliwości. Będę wdzięczny za wszelkie sugestie i odpowiedzi.
1. Przeszukałem internet i za wiele nie znalazłem na temat problemu z panewkami w 1.6 MPI. Czy ktoś miał, bądź słyszał na temat podobnego problemu w tym silniku? Jeśli tak, to jak wyglądały uszkodzenia i naprawy?
2. Obrócenie panewki na ogół spowodowane jest problemami ze smarowniem, a olej wymieniałem zawsze na czas. Co więcej, podobno panewki dają o sobie znać wcześniej w postaci lekkiego postukiwania. U mnie nic takiego nie zaobserwowałem, a reaguję praktycznie na każdy dziwny dźwięk. Czy to możliwe, że mam takiego pecha, że panewka obróciła się tak po prostu? Czy może to wskazywać na nieprawidłową eksploatację lub świadome ukrycie wady przez poprzedniego właściciela (tutaj warto zaznaczyć, że sam zrobiłem już z 35 kkm, więc byłoby to dziwne, ale pewności nigdy nie ma)?
3. Jeśli faktycznie poszła panewka, to pewnie przydałby się remont silnika. Czy ktoś z forumowiczów decydował się kiedyś na remont? Ma to sens? Z tego co się orientowałem, to koszt remontu rzędu kilka tysięcy, a nigdy nie ma pewności, że za chwilę znowu motor nie padnie.
4. W przypadku konieczności remontu wolałbym wymienić silnik na nowy. Problem w tym, że one już chyba wyszły z produkcji i chyba nie ma szans na dostanie nowego egzemplarza? A wolałbym uniknąć kupowania używanego, bo to jak kupowanie kota w worku (a kilka dni gwarancji rozruchowej to praktycznie nic). Oczywiście mogę się też pozbyć auta, ale bardzo mi to nie na rękę - nie chcę nikogo wsadzić na minę, a nie chcę też auta sprzedać za pół darmo. Tym bardziej, że bardzo go potrzebuję na codzień i jest na prawdę zadbane oraz doinwestowane...
Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi.
Pozdrawiam